10 LISTOPADA 2013 XXXII niedziela zwykła
Dzisiejsze czytania: 2 Mch 7,1-2.9-14; Ps 17,1.5-6.8.15; 2 Tes 2,16-3,5; Ap 1,5-6; Łk 20,27-38
Bóg jest Bogiem żywych nie umarłych, wszyscy bowiem dla Niego żyjemy…
Kiedyś zobaczę Boga twarzą w twarz, będę stała w Jego światłości, będę bez przeszkód uwielbiała Jego imię, śpiewała razem z chórami anielskimi…czy jestem tego pewna? Tak!!! Bo Bóg jest wierny i spełnia swoje obietnice, On był, jest i będzie Bogiem Abrahama, Izaaka, Jakuba, również moim. Wezwał mnie po imieniu, zaprosił do życia, dał się poznać jako Bóg Miłosierny, Przebaczający, Bóg, który troszczy się o mnie. Na każdym kroku widzę Jego dzieła, On przemawia przez wydarzenia, ludzi, On towarzyszy mi 24 godziny na dobę. Jak będzie wyglądało życie wieczne? Ostatnio z mężem zastanawialiśmy się czy rozpoznamy się kiedyś, czy będziemy dalej mężem i żoną? Co to znaczy, że mamy znienawidzić swego męża, żonę, matkę, ojca i iść za Jezusem?
Od momentu zawierzenia swojego życia Jezusowi, widzę jak bardzo On mnie przemienia, jak kształtuje moje serce, jak uczy pokory, pokazuje swoją Matkę i Jej cudowną macierzyńską opiekę. Po ludzku ciągle błądzę, upadam bez przerwy, podnoszę się łapiąc Jezusa i dotykając się choć frędzli Jego płaszcza. Widzę jak bardzo jestem przywiązana do ziemskich spraw, do tysięcy działań, które ciągle są ważne w moim życiu, bez których nie udaje mi się funkcjonować. Tu, na ziemi będę ciągle tęsknić za innym światem, gdzie nie będzie pychy, egoizmu, osądzania, braku czasu dla bliskich, ciągle będę marzyć o tym lepszym świecie. Ale sądzę, że Bóg oczekuje ode mnie nie tylko tęsknoty i oczekiwania na życie wieczne, które nam obiecał, ale o to, by to życie na ziemi, dane nam raz tylko, było przez nas dobrze wykorzystane. Czego oczekuje ode mnie? Chyba codziennie powinnam stawiać sobie to pytanie. Panie, co chcesz, bym dzisiaj czyniła, do kogo mnie poślesz, co każesz mi mówić? Poślij mnie Panie i bądź ze mną, bo z Tobą tak naprawdę żadna noc nie jest ciemna i żaden lęk nie jest straszny. Patrzę na Maryję, u Niej szukam potwierdzenia słuszności swoich decyzji, uczę się od Niej jak zawierzać Jezusowi wszystko do końca, uczę się pokory, cierpliwości i patrzenia na ziemskie trudności ze spokojem. Jezus już zwyciężył, czego więc mam się lękać? Przesuwam paciorki Różańca, szpczę słowa modlitwy i czuję błogi spokój wlewający się do serca…