2 PAŹDZIERNIKA 2011 XXVII Niedziela Zwykła
Iz 5,1-7; Ps 80,9.12-16.19-20; Flp 4,6-9; J 15,16; Mt 21,33-4
„Chcę zaśpiewać memu Przyjacielowi
pieśń o Jego miłości ku swojej winnicy!” Iz 5, 1
Bóg przygotował wszystko co potrzeba, w każdym zasadził szlachetną winorośl…dał nam w posiadanie ziemię…żebyśmy zarządzali. Zarządzali, a nie przypisywali sobie prawo własności, ciągle pamiętali o Bogu, który jest Panem, a my tylko …rolnikami, którzy będą musieli oddać plon Jemu należny.
Ciągle zadaję sobie pytanie, ile jest we mnie przywiązania do rzeczy tego świata, a ile faktycznej świadomości, że nic nie jest moje, że wykonując swoją pracę, żyjąc w rodzinie, tak naprawdę żyję w Bogu i dla Niego. Moje więc zatroskania, cierpienie, wysiłek, to wszystko ma sens tylko wtedy, gdy będą czynione z myślą, że to dla Boga. Zdumiewa mnie moja zatwardziałość kiedy w swojej pysze, chciwości, pędzie po „lepiej i więcej” chcę zabić Boga samego w przekonaniu, że to ułatwi mi życie, że zabierze krzyż z mego życia. Coraz bardziej rozumiem dlaczego Jezus umarł i dlaczego wszystkie totalitaryzmy ciągle wydawały tak ostrą walkę z wiarą i Bogiem. Pozory władzy można narzucić siłą, zastraszeniem, kłamstwem, wmawianiem, że czarne jest białe. Cena krwi ludzkiej oddawana za wiarę była zawsze ceną godności i powołania człowieka. Pokazują nam to całe rzesze świętych, ale często dopiero w perpektywie czasu. Historia zatacza koło, przychodzą kolejne pokolenia, kolejne wybory…a my w tym szeregu mamy swoje małe zadania do wypełnienia…kogo będziemy stawiać na pierwszym miejscu w naszym życiu? Modlitwa za Ojczyznę właśnie teraz tak bardzo potrzebna, byśmy nogli zawołać: „Winnicą Pana jest dom Izraela”
Ula