Chciałabym podzielić się doświadczeniem przeżycia Zmartwychwstania, a wcześniej Triduum Paschalnego. Tak sobie myślę, jak to kiedyś bywało w moim życiu, że brakowało mi czasu, aby dobrze spędzić te święte dni. Niemożliwe- myślę sobie. A jednak tak było.
Od pewnego czasu-dzięki Bogu- wspólnie z rodziną spędzamy wieczory przed Zmartwychwstaniem w najlepszym miejscu- w Kościele. Bez tego nie da się dobrze przeżyć tych najważniejszych dla chrześcijan Świąt.Dlaczego zatem często skupiam się na sprawach tego świata zamiast na TYM, który dla MNIE z miłości poniósł śmierć na krzyżu?Dlaczego gotowanie, sprzątanie, zakupy stają się często ważniejsze od spędzania czasu z KIMŚ kto mnie kocha?Zrozumiałam to i właśnie z NIM spędziłam ten święty czas i okazało się, że mimo kilku godzin spędzonych w Kościele…znalazłam też czas na przygotowanie świąt dla ciała(chyba nawet nieźle mi poszło:)-tak mówili goście).A samo Zmartwychwstanie- chyba po raz pierwszy zobaczyłam i „poczułam”, jak Pan Jezus wychodzi z grobu, kiedy czekałam na procesję rezurekcyjną. I z moich ust i serca wyrywało się radosne JEZUS ŻYJE, a potem już tylko ogłaszałam to swoim gościom. Dzięki Ci Panie za TWOJE ZMARTWYCHWSTANIE! Kasia