13 LIPCA 2014 XV niedziela zwykła
Dzisiejsze czytania: Iz 55,10-11; Ps 65,10-14; Rz 8,18-23; Mt 13,1-23
Siadam dzisiaj przed przypowieścią o siewcy i próbuję odszukać Boga i siebie w Słowie Bożym, znaleźć drogowskaz, który pozwoli mi popatrzeć na dzisiejszy dzień oczami Boga. W pierwszym czytaniu odnajduję już zapowiedź, że „słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa.” Pomimo suchej gleby mojego serca, te słowa bardzo mnie pocieszają… to Bóg zaplanował dzisiaj dla mnie właśnie to Słowo i ono dokona tego, co On chce, nawet jeśli mnie wydaje się, że nie dostrzegam owoców w swoim życiu. Jak pada ziarno Jego Słowa w moje serce, czy dbam jak rolnik o to, by zasiane, przyjęło się i wydało owoc?
Codziennie dociera do mnie Słowo Pana. On kieruje je do wszystkich podczas codziennych czytań, poprzez Pismo Święte, media…dzisiaj nie jest to żaden problem, aby odnaleźć Słowo Boga. A jednak nie zawsze przyjmuję Je do siebie i nie każdy dzień przeżywam z Panem, którego wybrałam jako mego Zbawiciela. „Kto ma uszy, niechaj słucha!” – Jezus kieruje do mnie wezwanie. Uszy mam i dzięki Bogu słyszę, ale czasem moja pycha nie pozwala mi usłyszeć tego, co On do mnie mówi. Marnuję Jego Słowo, bo pośpiesznie czytam Biblię, bo nie wyciszam się na rozważaniu, bo zagaduję Boga swoimi problemami, tak jakby ich nie znał, bo poddaję się zniechęceniu. Przylatują ptaki i wydziobują ziarno zasiewu, a ja patrzę bezradnie.
Żeby zrozumieć Słowo Boga potrzeba wysiłku w postaci wytrwałości i systematyczności. Czytania każdego dnia nie są przypadkowe, to co usłyszę w katolickim radiu, czy wyczytam w lekturze katolickiej jest przeznaczone w odpowiednim czasie i miejscu właśnie dla mnie, ludzie, którzy powołają się na Słowo w rozmowie, nie bez przyczyny je przywołują…to wszystko wpisane jest w plan Boga w moim życiu. Czy ja nie pozwalam przypalać słońcu, by ziarno Słowa wysychało, kiedy swoje religijne zobowiązania traktuję „lekko”, gdy robię uniki przed podejmowaniem zobowiązań, gdy porównuję się z innymi…
Tyle codziennych trosk mam Panie, tyle zadań do wykonania, tyle pomysłów własnych…wybujają ciernie i zagłuszają to, co najważniejsze…a ja pędzę i pędzę, w przekonaniu, że Cię odnajdę i klękam z pustymi rękoma przed kratkami konfesjonału i patrzę z bólem na swój grzech, który tak bardzo oddalił mnie od Ciebie.
Jezus na szczęście się nie zniechęca …” Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą” i jest w tym wielka prawda. Jego Słowo, Jego życie, Śmierć i Żmartwychwstanie są dla mnie niezwykłym cudem Jego Obecności w moim życiu. On dla mnie zstąpił na ziemię, ukochał mnie jeszcze zanim pojawiłam się na świecie, troszczy się o każdy włos na mojej głowie, widzę Jego obecność we wszystkich wydarzeniach z mojego życia, nie zostawia mnie w ciemnościach, ani wtedy gdy Go zdradzam, wreszcie oddaje za mnie siebie i w swojej Krwi zanurza mnie całą i całą moją historię.
Nie wiem Panie, jaki plon Ci przyniosę, ale chcę być Twoim rolnikiem, troszczącym się o Twoje ziarno, chcę je siać tam, gdzie rozkażesz, bez pytań i zadziwień, bo to Ty dajesz wzrost i rozwój. Chcę przyjmować każde warunki jakie stwarzasz z pokorą, patrzeć na wzrost ziarna z nadzieją i włożyć w Twój zasiew to co posiadam, całą swoją miłość, taką jaką potrafię kochać Ciebie i drugiego człowieka.
Ula