Nie prześpij Wielkiego Postu – c.d.
Powtórzyłem za Mirkiem tytuł z rozważań na II Niedzielę WP, bo jest nad wyraz akuratny. Najlepiej by było go wydrukować i przyczepić nad biurkiem. Oczywiście dzisiejszy „sen” zakamuflowany jest przez Złego aktywnością. Tyle się dzieje i robi, że ………….. właśnie IV Niedziela WP minęła ………….. oczywiście nie spałem ………….. , ale chyba było raczej jak w tytule filmu „Oczy szeroko zamknięte”.
W czasie próby otwarcia oczu natknąłem się na tekst „Jałmużna, modlitwa, post”
Piotra Oktaba OP, którego polecam. Rzekłbym że to podstawy, rzekłbym nawet, że może je opanuję w najbliższym czasie ………… paru lat. (http://dominikanie.pl/polecamy_x/polecamy/news_id,2344,jalmuzna_modlitwa_post.html)
Wracając do podstaw znalezionych u Piotra:
– „Św. Mateusz zaś w swej Ewangelii pokazuje trzy filary nauki Chrystusa: jałmużnę, modlitwę i post”;
– „Prawdziwą jałmużnę, jak uczy Chrystus, daje się niemal nieświadomie. „Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu” (Mt 6,3-4)”;
– Modlitwa – „Owocem modlitwy wtedy będzie jednak nie to, że Bóg coś „zobaczy”, bo On i tak to widzi, tylko, że zobaczę to ja sam, a to, co zobaczę, świadomie Bogu oddam.”
– „Pokuta zaś jest darem serca skruszonego, które niczego nie ma, czym by mogło pochwalić się przed Bogiem. Pokuta ma być radykalnym stanięciem przed Bogiem, a nie przed ludźmi: „Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu” (Mt 6,17-18). Jest uznaniem, że przez grzech ja sam straciłem to, co jest źródłem mego szczęścia, samego Boga: „Tylko przeciw Tobie zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą” (Ps 51,6).
Ciężkie zadanie stawia przede mną Wielki Post. Jak dać jałmużnę bez zastanawiania się ile dać i czy to nie będzie za mało czy może za dużo. Zawsze mi się przypomina taka przypowieść gdzie grzesznik dostaje szansę zrobienia chociaż jednego bezinteresownego dobrego uczynku, wraca na Ziemię daje jałmużnę i w ostatniej chwili przed powrotem na Sąd Ostateczny odwraca się i mówi do obdarowanego „ale się za mnie pomódl”. Druga sprawa, komu dać jałmużnę. Środki są ograniczone, i chociaż daję (przynajmniej się staram) z czystymi intencjami, to przecież nie chodzi o żeby „załatwić” sprawę, rozdać co ma się do rozdania i mieć sprawę z głowy. Jak pisze w KKK „Spośród tych czynów [uczynków miłosierdzia – dopisek mój] jałmużna dana ubogim jest jednym z podstawowych świadectw miłości braterskiej; jest ona także praktykowaniem sprawiedliwości, która podoba się Bogu”, więc myślę, że nie może to być uczynek mechaniczny „ma to dam”, że trochę „uczynkowi, który podoba się Bogu” należy poświecić uwagi. Jak stare przysłowie pszczół mówi „trening czyni mistrza” więc myślę, że trzeba się trenować w dawaniu jałmużny, a może kilka z nich naprawdę będzie takimi, które „pozostały w ukryciu” i są najmilsze Bogu. Zresztą modlitwa jest dobra na wszystko więc to idealny czas na modlitwę za dobrą jałmużnę, której jak mi się wydaje potrzeba coraz więcej. Oczywiście nie tej materialnej, choć i ona zawsze gdzieś jest potrzebna, ale tej duchowej, tej wypływającej z potrzeby miłości. Bardzo rzadko o duchową jałmużnę proszą ludzie, zaś o materialną jakoś tak łatwiej przychodzi prosić. Jak to teraz napisałem to uderzyło mnie, że ………. tak naprawdę i ja jestem jałmużnikiem. Niby wszystko mam i do pierwszego starcza, a nawet zostaje i w rodzinie jest ok. No tak czasem się poprosi o pomoc: Panie Boże pozwól mi wygrać w totolotka……….. najlepiej potrójną kumulację. Czy mi nic nie brakuje? Pierwsza odpowiedź – oczywiście że nie. Przecież to ja się zastanawiam jaką dać jałmużnę. Ot jaki „bogacz” ze mnie………
Oczywiście, że brakuje tylko wstydzę się o to prosić. Pisząc te słowa dotarło do mnie, że tak naprawdę moje „bogactwo” to jeno dym w oczy, że tak naprawdę ja też jestem jałmużnikiem i w duszy wyciągam rękę ku Niemu po najdrobniejszy okruszek. Wiem, że ją widzi choć ledwo wystaje z krzaków. Siedzę w krzakach tych samych co ukryły pierwszych grzeszników i z tego samego powodu, bo się wstydzę moich grzechów. Więc siedzę w krzakach i proszę o jałmużnę zrozumienia, dobrego słowa i miłości wszystkich ludzi, a szczególnie Pana Naszego Jezusa Chrystusa. Amen.
Bezimienny
Dała mi złotówkę mama,
Bym zobaczył panorama.
Idę ulicą Miodową,
A wtem starzec z siwą głową,
Obraz nędzy i rozpaczy,
Prosi o wsparcie bogaczy.
Przeszli dumnie ci i owi,
Nic nie dali nędzarzowi.
Tak mi się go żal zrobiło,
Że choć nowość widzieć miło,
Wyrzekłem się jej dla cnoty
I dałem starcowi złoty.
Lecz kto jestem? Jak się zowię?
Nikt ode mnie się nie dowie;
Bo mi ojciec mawiał: Synu!
Nie chełp się z dobrego czynu.
Stanisław Jachowicz /1796-1857/