7 PAŹDZIERNIKA 2012 XXVII niedziela zwykła
Rdz 2,18-24; Ps 128,1-6; Hbr 2,9-11; 1 J 4,12; Mk 10,2-16
Niechaj nas zawsze Pan Bóg błogosławi – śpiewamy dzisiaj w psalmie 128. W Księdze Rodzaju wracamy do początku, czyli do stworzenia. Wszystko przemyślane, w określonym porządku. Cudowne stworzenia, mężczyzna i kobieta, oboje przed Bogiem równi i chociaż tak bardzo różni od siebie, dopiero razem stanowiący jedno.
Byłam wczoraj na ślubie koleżanki ze wspólnoty neokatechumenalnej…piękna liturgia, śpiew i refleksje, które rodziły się w mojej głowie. Ileż takich ślubów już widziałam? Sama też 28 lat temu stawałam w roli panny młodej i przed Bogiem składaliśmy sobie z mężem przyrzeczenie małżeńskie. Jakie wtedy było moje wyobrażenie o wspólnym życiu, jakie było moje rozumienie słów „a tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało…”, ile udało się nam zbudować jedności w naszym małżeństwie? Z perspektywy lat dopiero teraz widzę jak wielka to odpowiedzialność i jak bardzo jestem słaba, by bez pomocy poradzić sobie z tym zadaniem. Pomimo chęci nas obojga, pomimo starania się, by trwać przy Panu, ciągle upadamy, próbujemy po swojemu uporać się ze słabościami i grzechami swoimi i współmałżonka i ciągle nam daleko do tego „jedno”. Powołaniem moim i mojego męża jest być w małżeństwie, to jest nasze najważniejsze zadanie i cierpienie Chrystusa „udoskonaliło” nie tylko Jezusa w Jego posłannictwie Odkupiciela, lecz również mnie, mojgo męża i Ciebie czytelniku byśmy wierząc mogli sprostać zadaniom, do których nas Pan posyła. Być może będziesz czasem tak jak ja, próbował kłócić się z Panem Bogiem, może nawet będziesz miał pokusę odejść od swojej roli, ale zawsze powinna być w Tobie, we mnie świadomość, że „szczęśliwy człowiek, który się boi Pana i chodzi Jego drogami.” Niechaj nas zawsze Pan Bóg błogosławi. 🙂
Ula