15 STYCZNIA 2012 II niedziela zwykła
Dzisiejsze czytania: 1 Sm 3,3b-10.19; Ps 40,2.4.7-10; 1 Kor 6,13c-15a.17-20; J 1,41.17b; J 1,35-42
Zastanawiając się nad kolejnym fragmentem Biblii, zwraca moją uwagę jej ponadczasowość. „Kim jesteś?”, „Czego szukacie?” pytania te nic nie straciły na swojej aktualności. Jednak żeby te pytania odnosiły się do nas trzeba się otworzyć na Ducha Świętego. Bez tej relacji fragment J 1,35-42 brzmi jak tani tekst z telenoweli.
Bo o czym tam jest? Że dwóch gości poszło zobaczyć jak mieszka niejaki magik Jezus? Jeżeli jednak otworzymy się na Ducha Świętego, zobaczymy całkiem inny obraz sytuacji. Jezus wkracza na drogę zbawienia ludzkości. Tworzy się Kościół. Spełniają się proroctwa. Widzimy jednak że nie dzieje się to przypadkowo. Uczniowie zostali przez Jana przygotowani na przyjście Mesjasza. Mówiliśmy na spotkaniu o autorytetach, o potrzebie posiadania punktów odniesienia w obecnym świecie, zarówno w sprawach duchowych jak i społecznych. Jak się wydaje autorytety z Biblii są nieosiągalne. Jezus nie wkracza na scenę zwołując „konferencję prasową” i ogłaszając powstanie nowej religii, ba nawet nie poprzedza tego „list otwarty z podpisami autorytetów”. Nie idzie też do Jana żeby odebrać hołd i przejąć „oddziały w terenie” tylko po prostu wkracza do miasta. Jan nie czeka na pochwały, ani też nie robi jezusowi klaki tylko po prostu mówi „Oto Baranek Boży.” zaś na te słowa jego uczniowie natychmiast zareagowali: „Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem.” Tęsknię za takimi relacjami. Surowymi w formie, ale prawdziwymi do samego końca. Na słowa „Oto Baranek Boży.” reakcja moja byłaby pewnie taka: Tak? Na pewno to on? To co iść za nim czy jakoś się będziemy zbierać. A może to pomyłka? A jak będą się ze mnie śmieli?……… Mam nadzieję, że jeszcze trochę czasu jest żeby się przygotować na przyjście Jezusa. Jakoś do tej pory nie mogłem ogarnąć jak to było z powoływaniem uczniów, że tak rzucali wszystko i szli za Jezusem. Niby logicznie to się wszystko zazębiało, ale jak odnosiłem do siebie to jakoś tak nie za bardzo mi to się wydawało możliwe. Tak sobie myślę teraz, że oni byli po prostu przygotowani na to powołanie. Oczywiście nasi nauczyciele (autorytety) wszystkiego za nas nie załatwią, bo to my musimy zadecydować czy przyjmiemy fragment krzyża na swoje barki. Ważne jednak żeby być otwartym na głos Boga i żeby być gotowym na dopowiedź tak jak to miało miejsce z Helim i Samuelem: „Heli spostrzegł się, że to Pan woła chłopca. Rzekł więc Heli do Samuela: Idź spać! Gdyby jednak kto cię wołał, odpowiedz: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha.” Ja też się staram słuchać ………..